Witam Cię serdecznie w podcaście Swojski Język Polski. Regularne oswajanie się z językiem mówionym pozwoli Ci nauczyć się polskiego w sposób naturalny i automatyczny. Wkrótce sam będziesz mówił płynnie w języku polskim. Miłego słuchania!
Cześć! Co u Ciebie słychać? Poprzedni odcinek podcastu przesłuchany? Jeśli nie, to zachęcam Cię do zapoznania się z 5 polskimi przysłowiami, o których mówiłam tydzień temu. Zanim przejdę do tematu dzisiejszego odcinka chciałabym zachęcić Cię do subskrypcji kanału podcastu na YouTubie. Chciałabym też przywitać nowych obserwujących na Facebooku i Instagramie. Jest Was coraz więcej. Najwięcej obserwujących pochodzi z Ukrainy, Polski, Białorusi, Rosji, Stanów Zjednoczonych, a także Norwegii i Węgier. Gdziekolwiek teraz jesteś, pozdrawiam Cię gorąco i cieszę się, że znalazłeś lub znalazłaś chwilę czasu na język polski!
W dzisiejszym odcinku planowałam opowiedzieć Ci o mojej wizycie w punkcie szczepień w miejscowości pod Warszawą. Chciałam opowiedzieć Ci jak przebiegło moje szczepienie przeciw Covidowi, jak się po nim czułam, ilu ludzi czekało na szczepienie razem ze mną. Niestety moje szczepienie nie odbyło się. Opowiem Ci dziś dlaczego.
Ale zacznijmy od początku.
We wtorek 25. maja o 15:10 miałam stawić się w punkcie szczepień w miejscowości oddalonej jakieś 70 km od Warszawy. Już poprzedniego dnia byłam lekko podenerwowana, bo nie lubię igieł, zastrzyków, pobierania krwi i innych tego typu zabiegów.
We wtorek wyszłam po 11:00 z domu, wsiadłam w metro i ruszyłam w stronę centrum. Być może myślisz, że nie zdążyłam na pociąg i tu historia się kończy? Otóż nie, na pociąg zdążyłam. Byłam zaskoczona, bo w pociągu były tłumy ludzi. Od współpasażera dowiedziałam się, że od jakiegoś czasu nie ma już limitu miejsc w pociągach. Wcześniej był limit do 50% zajętych miejsc i nie rozumiem czemu limity zostały zdjęte, skoro pandemia nadal trwa. Odsetek Polaków zaszczepionych co najmniej jedną dawką szczepionki na koronawirusa wynosi zaledwie 34 proc., a odsetek zaszczepionych dwiema dawkami to 14 proc. całego społeczeństwa (źródło: https://300gospodarka.pl/live/ile-zaszczepiono-na-covid-polska). Uważam więc, że nadal powinien obowiązywać limit pasażerów w pociągach.
Ale wróćmy do mojej historii. Jechałam już jakieś pół godziny kiedy postanowiłam sprawdzić telefon. Wyjęłam telefon z plecaka i odczytałam smsa, który stał się początkiem mojej udręki. Otóż sms informował mnie, że termin mojego szczepienia został przełożony na dwa tygodnie później. To tyle. Żadnej informacji o tym dlaczego data została zmieniona. Oczywiście przyszło mi do głowy, że mogą być opóźnienia w dostawie szczepionek, jednak moja pierwsza myśl była taka, że nastąpiła pomyłka. Ktoś przez przypadek zmienił w systemie mój termin. Przecież to niemożliwe, żeby informować pacjenta o zmianie daty dwie godziny przed szczepieniem.
No ale opowiadam dalej. Po wyjściu z pociągu zadzwoniłam na infolinię. Pani na infolinii nic nie wiedziała, poradziła mi zadzwonić bezpośrednio do punktu szczepień. Poprosiłam ją więc o podanie mi numeru do tego punktu. Dostałam numer, który pospiesznie zapisałam na odwrocie mojego biletu na pociąg. Dzwoniłam kilka razy na podany numer, ale za każdym razem witała mnie automatyczna wiadomość informująca mnie, że użytkownik wyłączył telefon lub go nie odbiera.
Nie tracąc jeszcze ostatnich resztek nadziei poszłam pod punkt szczepień. Stała już tam grupka osób równie zdezorientowanych co ja. Punkt szczepień zamknięty, nie było żadnej kartki informującej co się stało, nic. Dopiero jedna z pań czekających razem z nami dodzwoniła się do znajomej pielęgniarki. Pielęgniarka potwierdziła moje podejrzenia, że planowana dostawa szczepionek jest opóźniona. Resztki mojej nadziei ulotniły się.
Cóż miałam zrobić. Wróciłam na dworzec, kupiłam wcześniejszy bilet na pociąg i wróciłam do domu zrezygnowana i wściekła zarazem. Jak tylko weszłam do domu, odpaliłam laptopa i wypisałam się z tego punktu szczepień i zapisałam do innego. Udało mi się zapisać do punktu w miejscowości trochę bliżej Warszawy. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to za tydzień będę mogła opowiedzieć Ci jak wyglądało moje szczepienie. Trzymaj kciuki!
I to wszystko na dziś. Pamiętaj by zostawić komentarz pod odcinkiem na YouTubie, na stronie swojskijezykpolski.com lub na Facebooku lub Instagramie. Linki jak zwykle w opisie odcinka. Trzymaj się ciepło i do usłyszenia!